Zakończyła opatrywanie złamania nadgarstka i na powrót założyła metalową rękawicę, która sięgała aż do końca ramienia.
Koło pozostawionego kubka zostawiła zapłatę, mając cichą nadzieję,że głupi barman nie zauważy różnicy w sfałszowanych monetach.
Z trudem przepchnęła się przez pomieszczenie, pośród tylu pijacych i palących mężczyzn. Co niektore ręce nagle znajdowały się tam gdzie nie trzeba, badając ją uporczywie. Kilka sekund później ich wrzask bólu mieszał się z z hałasem gospody, nikt nie zauważył, by cokolwiek się działo.
W pewnej chwili wpadła na kogoś. Ten ''ktoś'' był wysokim, groźnie wyglądającym mężczyzną, stojącym przy barze, popijając piwo. Rhavaen runęła na podłogę, nieszczęśliwie na prawą stronę. Z jej ust wydobył się gardłowe syczenie, gdy kość w ramieniu pękła z donośnym trzaskiem
Spojrzała na nieznajomego spode łba, a jej wzrok mógł zabić na miejsu