Fenris pozwolił sobie na kolejny uśmieszek, nim wreszcie zreflektował i obdarzył gości kolejnych spojrzeniem.
Gości? Jakby nie patrzeć, to On z bratem do gości się zaliczał. Chociaż cholera wie.. Przynajmniej za wczasu. Potarł podbródek i mruknął cicho.
- Twoja oferta z pokazaniem drogi dalej jest wiążąca? Bo mam wrażenie, że nie pozostaje nam nic lepszego, jak przyjęcie jej - Urwał, ważąc przez chwilę dalsze słowa. Nie chciał by zostały źle odebrane. - Zapłacimy z góry. Wolimy nie zalegać komuś z przysługami.
Nienawidził przysług, bo właśnie z ich powodu znaleźli się tutaj. I raczej będą tak tkwili po zatracenie. Życie bywało naprawdę przewrotne w swej pokręconej formie. Gdy On mówił, mięso z zapałem znikało w paszczy Wilka, co Fenris skwitował mruknięciem pełnym aprobaty.
Nie minęła nawet chwila, gdy rzucił bestii kolejny kąsek.
- Na co czekasz? Reszta mięsa i chleba sama się nie zje, a jeno przemoknie - Te słowa były skierowane do Legolasa, który jeszcze niczego nie zdążył przekąsić.