10
« dnia: Październik 14, 2015, 16:14:08 »
Pokiwał z głową z powagą.
- Odbudowa Ereboru pochłonęła calkiem moja uwage, nie wiedzialem nic o żadnych turniejach. - odparł kończąc wino - Widać mój kuzyn miał mniej zmartwień ode mnie że znalazł czas na rozrywke. - wstał od stołu - Pora na mnie. Późno już. - skłonił lekko głowę i wyszedl z sali.
Dwóch zaufanych gwardzistoów szło za nim w pewnej odległości. Thorin nie udał sie od razu do siebie, specjalnie odbił w inny korytarz, prowadzacy ku glownej alei. Musiał pomysleć, a samotny spacer był ku temu okazją.
Na ulicach podziemnego miasta mimo poznej pory kręcilo sie jeszcze troche krasnoludow. Niektorzy wracali do domów z szycht, inni jak wnioskowal po humorze i hałasliwosci wychodzili by sie zabawic w karczmach. Kilka razy Thorina mineły zbrojne patrole. Uzbrojone krasnoludy maszerowały rowno, a ich kroki odbijały sie poteznym echem od skalnych ścian. Thorin odetchnął głeboko. Śmierć kuzyna martwiła go, nie spodziewal sie tak niekorzystnego obrotu wydarzeń. I jeszcze ta wdowa. Zdawala sie byc bystrą i mądrą kobieta, jednak Thorin mimo wszystko obawiał sie o przyszłość Żelaznych Wzgórz. Gdyby nie ona, dziedzictwo Daina przypadlo by jemu. Rozmyślał przez chwile nad taka ewentualnoscia. Dwa potężne królestwa pod władaniem jednego króla, dziedzica rodu Durina. Jedynego prawowitego władcy krasnoludow. Thorin uśmiechnął sie ponuro, zakladajac rece za siebie. Dziadek Thror z powodzeniem władał Ereborem gdy byl o wiele starszy niz on teraz... Ale czy brać sobie na glowe drugie Góry, gdy zewszad słychać głosy o zblizajacej sie wojnie? Czy podoła? Czy bedzie w stanie zapewnic braciom bezpieczenstwo? Nie umial jednoznacznie odpowiedziec sobie na to pytanie.
Nawet nie zauważył kiedy znalazl sie przed swoja komnatą. Na miejscu zdjął płaszcz i od razu poszedł do stołu gdzie leżały raporty. Do późnych godzin nocnych je przegladał, aź w koncu zasnął oparty na stole. Dopiero na ranem zerwał sie, bo zdawalo mu sie ze słyszy dzwony bijace na alarm i ryk smoka, dopiero po chwili doszedl do siebie. Przypomniało mu sie gdzie jest. Oparł głowę na dloniach. Musiał się uspokoić. Przetarł dłońmi twarz i położył sie na łóżku. Nie dane mu było długo spać. Strażnicy obudzili go wczesnie, przynoszac mu jednego z ereborskich krukow. Thorin wyciągnął ramie i ptak przefrunął do niego.
- Wyjdźcie. - polecił, a gdy drzwi sie zamknęły spojrzał na ptaka i zaczał z nim rozmawiać w jezyku khuzdúl. -Dziekuje ci przyjacielu, Rain zapewne dotrze wkrótce. - Thorin zakończył rozmowę z krukiem - Mozesz wracać do Ereboru. Przekaż namiestnikowi, żeby posłał do Thranduila Gloina i jego syna Gimlego. - kruk zaskrzeczał. Thorin wyszedł z komnaty i wypuścił ptaka, a ten instynktownie poleciał w stronę wyjścia z podziemnego miasta. Thorin zaś wrócił do komnaty, uprzednio posyłając jednego ze strażników do pani Kahlan iż musi się z nią pilnie widzieć.